listopada 14, 2016

listopada 14, 2016

FOCACCIA Z ZIEMNIAKAMI I ROZMARYNEM




"Katedra stoi (jeśli ten nieruchomy czasownik jest odpowiedni dla czegoś, co rozdziera przestrzeń i przyprawia o zawrót głowy) na obszernym placu, a otaczające kilkupiętrowe budynki po chwili gasną i przestaje się je dostrzegać. Pierwsze wrażenie nie różni się od ostatniego i dominuje uczucie niemożności
oswojenia się z tą architekturą."

"Wielki plac, na placu trawa katedra."


Barbarzyńca w ogrodzie Zbigniew Herbert 


"Czy jest coś fantastyczniejszego od pizzy o godzinie dziesiątej, kiedy całe miasto domaga się jej dawki, owiniętej w papier, ciepłej, przyprawionej rozmarynem i chrupiącej od morskiej soli?"

"...robotnik dostarczał ze sklepu na dole gigantyczną tacę ze świeżo wyjętą z pieca pizzą, ozdobioną rozmarynem i cienkimi plastrami ziemniaków"

 Tysiąc dni w Orvieto Marlena de Blasi




Pierwszy raz odwiedziłam Orvieto jakieś 7 lat temu. A może więcej. Oczarowana opisami Z. Herberta musiałam odwiedzić to malutkie miasteczko, mieszczce się gdzieś między Florencją i Rzymem.
Wiem, że kiedyś tam zamieszam, a orvietanie niby uważani za lekko gburowatych jakoś mnie przyjmą. W Orvieto pachnie focaccią i kaki rosnącym prawie na każdym podwórku. To zielone miasteczko pełne palm, kotów i zakamarków. Miłośnicy architektury charakterystycznej dla Włoch docenią najpiękniejszą katedrę na świecie. Żadna tam (chociaż też piekna) Santa Maria del Fiore czy katedra San Marco w Wenecji. Il Doumo czuwa na całym miasteczkiem i rozpościera złote światło nad czerwonymi od dachówek dachami kamienic.
Było mi tam iście dobrze nie tylko, dlatego że w piekarni uśmiechali się do mnie częstując drożdżowymi paluchami, a małym bistro za obiad zapłaciłam jakbym bym jadła u bliskiego przyjaciela. Każdy ma na ziemi takie miejsce, gdzie czuje się dobrze, oddycha swobodnie, a czas leci tak jak powinien, nie za szybko, ani za wolno. 

Focaccia albo po prostu pulchna pizza kojarzy mi się własnie w Orvieto. To tu smakuje najlepiej na śniadanie w towarzystwie gęstego espresso. 









ciasto:
300ml ciepłej wody 
szczypta cukru
7g suchych drożdży
4 łyżki semoliny
około 400-450 g mąki chlebowej 750 lub typ 0, 00 lub 500 (mąka SYMBIO jest znakomita!)
szczypta soli
2 łyżki oliwy z oliwek

2-3 średnie ziemniaki (ja dla koloru użyłam fioletowych)
sól
igiełki rozmarynu 
oliwa z oliwek





❤ Do miski nalej ciepłą wodę. Dodaj drożdże i cukier. Mieszaj, aż składniki się rozpuszczą.

❤ Teraz ważna jest kolejność i stopniowe dodawanie mąki. Mieszaj jedną ręką ciasto i powoli dodawaj drugą ręką mąkę. Ciągle mieszaj. W momencie aż ciasto zacznie odklejać się od brzegów miski, dodaj trochę oliwy. Wmieszaj oliwę w ciasto.

❤ Przenieś ciasto na blat oprószony mąką. Chwilę wyrabiaj podsypując ciasto. 

❤ Ciasto powinno być miękkie i sprężyste pozostaw je na 10-15 minut.

❤ Blachę lub kamień posyp semoliną. Przenieś ciasto i rozciągnij go na placek (okrągły lub prostokątny) , grubszy niż na pizzę. Pozostaw na kolejne 10-15 minut.

❤ Ziemniaki ugotuj w osolonej wodzie. Niech będą miękkie, ale na tyle by nie nie rozkruszały się. 

❤ Przy  pomocy mandoliny do warzyw lub noża przygotuj cienkie talary. 

❤ Ciasto polej lekko oliwą. 

❤ Ułóż na cieście ziemniaki. Całość posyp solą i rozmarynem.

❤ Piekarnik rozgrzej na maximum (u mnie to 250)

❤ Piecz dopóki brzegi się nie zarumienią czyli około 5-7 minut.



4 komentarze: